Komentarze: 11
to juz jest koniec... narqa... moze jeszcze tu wroce
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 |
14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 |
21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 |
28 | 29 | 30 | 01 | 02 | 03 | 04 |
to juz jest koniec... narqa... moze jeszcze tu wroce
Zacznę od tego, ze skumplowalam sie z siostrą M. Kaśka jest spoko, lubię ją... jezdzimy codzinnie na rolkach z Mordka, w koncu wiosna i trza zrzucic troszke. Nawet nie zauwazylam jak szybko ten czas leci, jeszcze niedawno byla zima, ba... jeszcze niedawno byl wrzesień i hasełka: no nie, znow ta szkola. A teraz??? Jeszcze 28 dni i... WAKACJE!!! Wow! Juz sie nie moge doczekac, plaza, slonko... ah... ale przede mna jeszcze wycieczka w gory. jutro o tej porze bede ho... ho... daleko... wiem, wiem... pisalam ze nie pojade, ale plany sie zmienily. Ale bedzie jazzzda! A szczegolnie w nocy hehe. Ostatnio za kare szlismy 40 km, bo w nocy byla niezla rozruba. Czujecie to??? 40 km ciagla pod gore!!! Myslalam, ze mi nogi do ehhhemmm wejdą!
W piątek minęło pół roku od kiedy zaczelismy ze sobą chodzić. Pamietam ten dzien jakby to bylo wczoraj: przyjechalam z Czech (bylismy na wymanie) i zaraz szybciutko na dysk, dziewczyny sie szybko zmyly, a ja mialam wyjatkowo dobry humorek wiec zostalam. Nio i tak jakos wyszlo. Cio do spraw sercowych to nie bede nic wiecej pisac, bo wtedy sie wszystko psuje... nio wiec juz koncze. Zaraz ide na dwór sie pożegnac z kumplami i mordka, jutro mamy zbiorke o 5.55 czyli wstane kolo 4.30. RATUNKU!!!!
Nio więc: Pa, pa :* wieczorem jeszcze was odwiedze i pokomentuje :* buzka dla wszystkich :*
... nic nie pisze, bo nic ciekawego sie nie dzieje, chociaz... mam narazie malego dolka, bo:
przez caly rok szkolny wyczekiwalam na wycieczke szkolna. Gnebilysmy pana M. aby pojechac do Rycerki na 3 dni, gdy sie w koncu zgodzil, to okazalo sie ze pol klasy nie pojedzie z wiadomych przyczyn, oczywiscie chodzi o KASE! i niestety z tego tez powodu i ja nie pojade. w sumie to nawet sie nie pytalam tate o kase, bo poprostu nie chcialam juz od niego pieniedzy (niedawno kupil mi new phon i na poczatku wakacji jade na 3 tygodznie nad morze, a to kolejny spory wydatek).
a po drugie, to sie niezle wku* oczywiście na "NIEGO". Juz bylo oki, normalnie rozmawialismy i wogole... tak bylo do wtorku, bo wtedy przyszla Ania do szkoly (moja psiapsiola) a M. lubi zgrywac przy niej wielkiego macho (nio, moze troche przesadzilam) i udaje, ze mnie nie zna, powiedzcie, czy to jest normalne? a dzisiaj zanim poszlam na dysk to czekalam z Davidkiem na Morde i Hele bo poszly do sklepu i "ON" przyszedl, to nawet laskawie <czesc> nie potrafil powiedziec. i nie nabaw sie tu czlowieku nerwicy! ah... koncze. buzka dla wszystkich :* :* :* k.c.t. :*
na poczatku, big thanx za komenty... kiniu, chyba mialas racje... a przedwczoraj bylam na przymusowym spacerku z mordka i moim sweet braciszkiem. po drodze spotkalysmy knucika i poszlismy do nas na osiedle i zaraz przyszedl M. i poraz pierwszy od 4 miesięcy normalnie rozmawialismy ze soba :))) a potem, co najbardziej mnie rozbawilo, uspal Bastka, wozil go i on poprostu zasnal! az bylam w szoku! teraz smsujemy, wczoraj widzielismy sie chwile na dysku. nio, to mi odpowiada. ale po dyskotece widzielismy jak wychodzil od lafiryndy, troche mnie to wkurzylo, nio, ale nie moge miec do niego pretensji... Boże, dopomóż!
Aha, musze sie pochwalic, ze w czwartek bylismy na gminnym przegladzie zespolow. i wygralismy 1 miejsce z naszym przedstawieniem i 2 miejsce w kategorii muzycznej z "wiec chodz, pomaluj moj swiat..." nio, to tyle, bye, bye :* kiss for all
Jeszcze przed chwilą nie było nikogo w domu, teraz przyszla olivia z kaska. przegladalam sobie moj pamietnik, do ktorego ostatnio wpisywalam sie jakies pol roku temu. gdy przeczytalam ostatnia notke, mialam łzy w oczach. dlaczego ja jestem az taka głupia???? oto ona:
7.12.2003- niedziela
A myslalam, ze sie wszystko poukłada
:( chodze z M. nio ale nie wiem, czy ma sens to, ze ze sobą jesteśmy. ja do niego kompletnie nic nie mam, on do mnie tez (przynajmniej tak mi sie wydaje). nasze chodzenie polega na tym, ze idziemy sie gdzies przejsc, kiss na przywitanie i na dowidzenia, czasem mnie przytuli, ale nic w tym momencie nie czuje. niedawno byla u mnie Morda, robilam jej zadane z angla i przyszedł M., kazalam mamie powiedzieć, ze mnie nie ma w domu. co mi odbilo?! dlaczego tak powiedzialam?! - nie wiem... wczoraj bylismy w kinie, ale prad wylaczyli i lipa :( (...) Boje sie tego, co bedzie dalej miedzy nami. po co byc ze soba, skoro nic do siebie nie czujemy? narazie to niczemu nie grozi. gorzej jesli on naprawde mnie pokocha, a mi on bedzie nadal obojetny. nie bede miala odwagi zerwac, nie chce nawet o tym myslec...
dlaczego ja bylam taka ślepa??? Tak bardzo żałuje mojego zachowania, tak bardzo mi go brakuje, ale teraz to ja jestem mu obojetna. nie widzialam go juz tydzien. ah... koncze :(